30.03.2014

z klasa, z przyjaciolmi - "swietowanie" studniowki...

Bonsoir Mesdames et Messieurs

Ostatnie dwa tygodnie byly niemniej intensywne niz cala reszta tego rocznego wypadu. Co sie dzialo? Spedzalam czas z przyjaciolmi, z klasa, z rodzina. Smialismy sie, denerwowalismy, wkurzalismy itp RAZEM. O to w koncu chodzi, zeby wszystkim tym co sie dzieje potrafic sie dzielic. Wiec teraz jak to mam w zwyczaju, tym co u mnie we Francji i tym jak zycie we Francji dziala dziele sie z Wami na blogu.

TPE ustne juz za nami (uff!) wyniki dopiero w lipcu, ale prezentacja calkiem niezle przebiegla. Z racji, ze opowiadalysmy o Polsce i Francji, o Kieslowskim i jego Trzech Kolorach zarowno jak o naszym temacie - Podwojnym zyciu Weroniki, komisja pytala o nasze zdania, komentarze, ja na przyklad opowiadalam o Wajdzie (sami poprosili o odwolanie sie doWajdy wymiawanego tu Warzda). Na policzkach wymalowane flagi, sloneczny dzien i wieczorem po stresujacym dniu lezak w ogrodzie - tak jakos przezylam!



Zdjecie klasowe robiono nam w piatek (przeniesli z wtorku...) wiec w oba dni cala klasa byla gotowa, wystrojona jak na klase literacka przystalo, z okularami, muszkami i ksiazkami. Kilka dni pozniej, w poniedzialek wieczorem, 29 na 35 osob z klasy spotkalo sie w restauracji na posilku klasowym - tak swietowalismy zakonczenie drugiego trymestru. Tydzien wczesniej odbyla sie rada klasowa, czyli wszyscy nauczyciele z dwojgiem rodzicow-przedstawicieli i dwojgiem delegowanych uczniow (odpowiednik naszego samorzadu klasowego) rozmawiali o klasie, wynikach, zachowaniu i kazdym uczniu z osobna przez ok 2 godziny.


szybko zrobione zdjecie z Andrea, zdjecia klasowe juz zamowilam, pokaze Wam jak je dostane :)

Moja srednia generalna wynosi ok 13/20  i mam 'mention très bien' czyli nauczyciele maja o mnie bardzo pozytywne opinie. W miniona srode dostalismy do domu bulletin czyli oceny i komentarze po drugim trymestrze.

Pierwszego dnia wiosny po szkole poszlysmy z Rachel przed szkole Josefiny, gdzie zaspiewalysmy jej sto lat po hiszpansku i zawiazalysmy oczy. W taki sposob doprowadzilysmy ja do parku na drugim koncu Périgueux, gdzie razem z wiekszym gronem znajomych oficjalnie moglismy zaspiewac angielskie i francuskie sto lat i Josefina zdmuchnela swieczki. Jak to nasza Argentynka ma w zwyczaju, chciala powiedziec kilka slow, wiec powiedziala ze lzami w oczach: przed przyjazdem do Francji mialam wrazenie jakbym  zostawiala najlepszych przyjaciol w Argentynie i ze Ci wszyscy ludzie poznani we Francji nigdy nie beda mi tak bliscy. Jestescie dla mnie bardzo wazni, tak sie ciesze, ze Was mam, jestescie przyjaciolmi, jestesmy rodzina.




W niedziele 23-go razem z Josefina, jej rodzina goszczaca, sasiadami, kolezanka z klasy, ludzmi z AFSu, ktorzy sa goszczeni i ktorzy wyjezdzaja w przyszlym roku z Francji oraz nawet z jednym wolontariuszem swietowalismy urodziny Jose u niej na werandzie. Bylo domowe sushi, makaroniki, grill, argentynska muzyka wiec i taniec oraz yerba mate (w Argentynie pije sie wiecej yerba mate niz kawy i herbaty). Przeszczesliwa Josefina dostala od nas kolaze ze zdjec, listy i T-shirt z napisel THIS IS NOT OKEY (okey a nie okay - wtedy wiadomo, ze pisze ktos z Europy). Historia this in not okey zaczyna sie na poczatku roku szkjolnego, kiedy Josefina nie mowiaca po francusku mowila po angielsku z nieprawdopodobnie mocnym hiszpanskim akcentem. Kiedy nas to smieszylo ona, tez sie smiejac, mowila swoje hiszpansko akcentowane 'dys ys not okej'.

 

 
Josefina


 W sobote przed urodzinami Jose przyszla do mnie Rachel. Piszac przyszla mam na mysli PRZYSZLA. Patrzac przez okno zobaczylam ja na nogach idaca poboczem... Otoz zeby dostac sie gdzies w Dordonii to ciezka sprawa, jesli akurat rodzice nie moga Cie zawiezc. Rachel pojechala autobusem od siebie do Périgueux i innym do Marsac. To sa miejscowosci zaraz obok Périgueux wiec tam dojezdzaja miejskie autobusy (tylko nie myslcie, ze to to samo co w Poznaniu). Z Marsac do mnie przyszla pieszo... Musicie wiedziec, ze my w Marsac robimy zakupy w Auchan i jezdzimy tam autem bo to jakies 6,5 km... Tak wyglada komunikacja publiczna w tej czesci Francji.. Dlatego tez przy kazdej szkole jest gigantyczny internat. Bo uczniowie mieszkaja daleko, na wsiach otaczajacych Périgueux i zostaja w internatach zamiast wracac do domu codziennie.

Jesli mowa o Rachel - mam dla Was niespodzianke. Nad postem znajdziecie zakladni na blogu. Zwroccie uwage, ze pojawily sie tam dwie nowe - Francja Francuzow i Francja swiata. Bede tam umieszczala artykuly znajomych, ktorym zaproponowalam ich napisanie. Artykuly o czym? Sami sie przekonajcie. Wersja francuska/angielska razem z tlumaczeniem i kilkoma slowami o autorze na koncu. Dzis znajdziecie niespodzianke od Rachel w wersji oryginalnej! Dajcie mi czas, bede w miare czasu wszystko udoskonalala.

***

W niedziele 23 marca przypadaly we Francji wybory samorzadowe (w niektorych miejscach druga tura byla dzisiaj). Ja osobiscie mialam okazje uczestniczyc w spotkaniu politycznym prawicy i coz... bylo to ciekawe bardzo nowe doswiadczenie. Flagi, Marsylianka, nacjonalizm - te slowa sa kluczem do wygranej dla prawicy francuskiej. Moja Mama goszczaca wygrala ze swoja lewicowa grupa wybory w naszej gminie, za to w Périgueux musi odbyc sie druga tura w najblizsza niedziele. Kolejne wybory za 6 lat.

CIEKAWOSTKA
Wiedzieliscie, ze w 2001 roku kiedy odbywaly sie wybory samorzadowe wybrani zostali kandydaci na 7 lat, gdyz kolejne wybory mialy przypasc normalnie 6 lat pozniej w 2007, ale to byl roku wyborow prezydenckich, ziec na mocy ustawy mandat z 2001 roku zostal wydluzony az do 2008 kiedy wybory samorzadowe odbyly sie po raz kolejny.

***

Poniedzialek - posilek klasowy. O co chodzi w posilku klasowym? Idziemy wieczorem cala klasa do restauracji. W taki sposob swietujemy koniec trymestru :) Tego dnia byly akurat urodziny jednej z moich kolezanej, Coline, wiec nauczylam cala klase spiewac sto lat po polsku. Wiczor spedzony w Périgueux i nocny spacer cala ekipa po miescie skonczyl sie po 23.



We wtorek o 17 szybko poszlam na parking, zeby wrocic do domu autem. Po drodze jak zawsze odebralismy mojego brata ze swietlicy. Niesamowita radosc sprawily mi slowa dzieciakow i opiekunek: gralismy dzis w Toja gre! Otoz kiedys dawno temu grajac z bracmi i siostra na dworze w rugby i inne gry nauczylam ich grac w kolanko (kolory, na bialy lub czarny sie nie lapie, kolanko, kolanko, lokiec, lokiec, pamietacie? :)) Tak wiec w polskie kolanko gra moja miejscowosc Gravel (gmina Annesse-et-Beaulieu).

Co dzialo sie w srode? Dwie godziny francuskiego, dwie godziny sportu (Sport w drugim trymestrze to atletyka. Ja wybralam biegi przelajowe na krotkim dystansie.), francuski z AFSu na jednym z tarasow w Périgueux...


 ...Po francuskim podrzucilysmy z Andrea nasze torby do pracy mojej Mamy i wieczor spedzilysmy ze znajomymi na koncercie. Spiewal Théo z mojej klasy i Sophia, z ktora mam wloski. Sophia jest geniuszem, wiecej niz dwujezyczna, grala na pianinie i spiewala w trzech jezykach. Théo i jego zespol Hudu (HUDU funpage, HUDU Soundclound) wykonywali wlasne kompozycje. Gitary elektryczne, klawisze, kontrabas, perkusja, bebny - wow! Zdjecia autorstwa Adèle Fermon (Adèle F - photographie) i Andrei Van Rensburg (Tumblr Andrei - zdjecia z Francji! zobaczcie koniecznie - cuda!)


Sophia
Théo



W piatek 28 po szkole poszlysmy z Andrea biegac, a wczesniej jak co dzien dwa buziaczki Mylénie i zyczenia milego weekendu nie chcialam jej puscic :D Wszystko przez to, ze caly dzien bardzo dziwnie sie czulam - "swietowalam" studniowke... 100 dni, ktore bede jeszcze mieszkala we Francji to naprawde niewiele.. Czas ucieka, wiec lapie go jak moge, wykorzystuje i wyciskam do ostatniej kropli ;)

Poszlysmy biegac, a jak wrocilysmy to zastalysmy przy tylnym wejsciu do szkoly to:

alarm pozarowy, piec wozow strazackich, nie wiemy co sie stalo, pewnie na 4 pietrze przeznaczonym na doswiadczenia cos wybuchlo. W kazdym razie Francuzi uwielbiaja alarmy, to byl chyba z dziesiaty w tym roku, ale po raz pierwszy prawdziwy.


Pamietam, kiedy Valerie w grudniu powiedziala, ze minelo 100 dni wymiany... Chyba nie musze opisywac jak szybko minal czas od wrzesnia do grudnia.

Nie ma co o tym za duzo myslec, w Polsce zobacze moje siostry, rodzicow, przyjaciol. Sa ludzie, ktorych chce zobaczyc od razu na lotnisku, ktorym rzuce sie w ramiona i juz nie puszcze. To nie jest tak, ze zyjac tu nie tesknie - jest miliard rzeczy, za ktorymi tesknie. Ale z drugiej strony jest tryliard rzeczy, za ktorymi bede tesknila z Polski. W piatek pomyslalam sobie tak: 100 dni we Francji, za miesiac moje urodziny, wszystko moze sie zdarzyc! Wiec do przodu i nadal chwitam dzien!

Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i na zakonczenie chcialam wstawic kilka zdjec z dzisiejszego poranku i poludnia spedzonego na vide dressing (pchli targ z ciuchami) i lunchu z moja rodzinka, ale nie mam zadych szczegomnie pieknych. Tarta cytrynowa z poludnia zostala zjedzona tak szybko, ze nie doczekala sie zdjecia. Nie moge wstawiac zdjec z tancow, zeby nie zdradzic tajemnicy jak genialny bedzie koncoworoczny spektakl! W kazdym razie intensywnie pracujemy nad choreografia! Tak wiec w ramach koncowego obrazka trzymajcie te zdjecia zrobione na voie verte w Périgueux, miejscu sporu nad rzeka, trasie do biegania :)


milego kwietniowego tygodnia!

Kasia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

skomentuj