Przejechawszy przez Niemcy dojechaliśmy się w Metz, gdzie zatrzymaliśmy się na noc.
W Metz jak zawsze spacerkiem przez centrum - odkryliśmy przede wszystkim piękną katedrę z największymi witrażami świata. Wcześniej na Rue Taison, deptaku, szłam znowu ciesząc się wszechobecnym francuskim. Dzięki temu powrotowi do Francji to wszystko było ciut łatwiejsze.
W drodze przez Francję tą porą gubimy się w polach słoneczników. |
Chancenay |
W Chancenay zatrzymaliśmy się na momencik kupić rogaliki. Chcąc kupić chocolatine (ciasto jak na rogaliki, ale z czekoladą i prostokątny kształt) od razu spostrzegłam, że nie jestem u siebie w domu, bo przecież wszędzie poza Akwitanią nazywa się to pain au chocolat (chleb czekoladowy). Dla nas w Akwitanii pain au chocolat to po prostu chleb, albo bagietka z kilkoma kostkami czekolady - taka kanapka.
Kontynuując drogę i wjeżdżając do kolejnego regionu, Szampanii (Champagne), przejeżdżaliśmy przez St Dizier i mijaliśmy Jezioro będące największym jeziorem sztucznym Francji, Lac du Der.
Louse |
Najwięcej jednak po drodze domów z okiennicami, starych kościołów (w przeciwieństwie do Polski tam nie budują nowych i "nowoczesnych"), a także merostw. Każde małe miasteczko ma merostwo, które większość czasu stoi zamknięte, ale to tam odbywają się dyżury mera i jego zastępców oraz odpowiednika naszej rady gminy kilka dni w tygodniu.
Brienne |
A na każdym zatrzymaniu z boku drogi można poczytać o regionie i departamencie, albo mieście i okolicach, a także spojrzeć z perspektywy kraju, czy tez Europy gdzie się znajdujemy i popodróżować trochę palcem po mapie.
Zwróćcie teraz uwagę na napis obok nazwy regionu Burgundii (Bourgogne). Hasłem tego regionu jest l'Art et le Plaisir de vivre, czyli Sztuka i Przyjemność życia.
A kiedy dojechaliśmy do La Charite sur la Loire, przekroczyliśmy najdłuższą rzekę Francji.
***
Plusy i minusy podróży autem?
Droga się dłuży, najbardziej pewnie kierowcy, za to zjeżdżając z głównych tras można odkryć przejazdem małe miejscowości, do których nie prowadzą żadne przewodniki. Poznajesz detale, szczegóły niezauważalne na co dzień, zauważasz zmieniający się w kierunku południa krajobraz.
Zawsze
jak jest już się blisko, jak przejeżdża się zaraz obok jakiegoś
miejsca, które tak bardzo chciałoby się odwiedzić po drodze jest mi tak
żal je ominą. Trzeba się nauczyć, że każde wjeżdżanie do centrów miast
przedłuża drogę, więc przed wyjazdem zastanówmy się kiedy chcemy
dojechać na miejsce i czy chcemy czy nie chcemy nocować gdzieś po
drodze.
Samolotem
podróż mija bardzo szybko (2h10 z Krakowa do Paryża przykładowo), ale
lotniska, na które można kupić tanie loty często znajdują się daleko od
docelowego miejsca. Dodatkowo bagaż - my do auta załadowaliśmy tyle
polskiego jedzenia i specjałów oraz prezentów ile się zmieściło i tak
samo obładowani wracaliśmy z Francji. Kupujmy jako pamiątki to co
regionalne, niekoniecznie bardzo zawyżane cenowo turystyczne pamiątki.
Przykładowo zamiast fartuszka kuchennego - espadryle produkowane na
południu Francji.
***
Za to trasa powrotna, tym razem w większości autostradą, wyglądała trochę inaczej, bo tym razem jechaliśmy do Strasbourga, czyli po drugiej stronie Wogezów.
Strasbourg jest stolicą Alzacji. Miasto będące siedzibą Rady Europy, Europejskiego Trybunały Praw Człowieka, czy Parlamentu Europejskiego. Leży na niemieckiej granicy, nad rzeką Ren. O mieście wiele nie opowiem, nie spędziłam tam więcej niż kilka godzin. W każdym razie kontynuowałam tradycję spacerowego zwiedzania i w taki sposób przeszliśmy z rodzinką nad rzeką na "wyspę" i skręciliśmy, żeby móc znaleźć się na placu katedralnym i zabytkowym śródmieściu wpisanym na listę światowego dziedzictwa kulturowego ludzkości UNESCO. A teraz zgadnijcie - jakie polskie miasto jest miastem partnerskim Strasburga? :)
Katedra Najświętszej Marii Panny w Strasburgu |
Stamtąd do Frankfurtu, gdzie zatrzymaliśmy się pomarzyć na chwile o tych dalszych podróżach, a ja porozmawiałam sobie z panem ze stoiska "last minute". W ogóle ciekawa sytuacja, że rozmawiając z nim to oczywiste, że będę mówiła po angielsku, za to na przykład wpadając na kogoś przez przypadek zawsze naturalnie odpowiadałam przepraszam po francusku!
A tu kilka zdjęć już z Niemiec. Nie znam nazwy miejscowości, ale trafiliśmy tam przypadkiem, a zauroczyły nas budynki, więc pojechaliśmy ciut w bok od autostrady. Patrząc na czyste, małe miasteczko uznaliśmy zgodnie, że Niemcy to nadal przez nas nieodkryty kraj, a jest przecież tak blisko! Dlatego trzeba będzie to sukcesywnie zmieniać! Tak więc jak myślicie, gdzie zaniesie mnie już w tę niedzielę?
Spędziwszy ostatnie dni z daleka od miasta i od wszystkiego, teraz zaczynam działać z większą dawką energii i tak w przyszłym tygodniu możecie się spodziewać nowego postu w niedzielę późnym wieczorem.
Jeśli chcecie wiedzieć na bieżąco co u mnie, zapraszam!---> https://www.facebook.com/kasiainfrance
A będzie działo się dużo!
Trzymajcie się,
Kasia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
skomentuj